Alkohol od zawsze towarzyszył żołnierzom na wojnie, był ukojeniem, pomagał zapomnieć horror śmierci i strachu, czy po prostu zabijał nudę, Polacy nie byli tu wyjątkiem, poniżej opowiem jak pili nasi rodacy na froncie. Zresztą podczas wojny polsko-bolszewickiej obie strony nie żałowały sobie gorzałki.
Czytaj też: Hubert Urbański ma bułgarskie korzenie. Skąd takie pochodzenie prowadzącego „Milionerów”?
Większość polskich żołnierzy walczących na początku lat dwudziestych z bolszewikami, było weteranami I wojny światowej. Podczas tego konfliktu widzieli wiele strasznych rzeczy, które odcisnęły na nich ogromne piętno. Dla większości ukojeniem skołatanych nerwów był jedynie alkohol. Redukował znacząco ich poziom stresu, co pozwalało przeżyć kolejny dzień na polu walki. Pito zarówno na tyłach, jak i na samym froncie.
Picie na tak zwanych tyłach było nielegalne. Winowajca był momentalnie ścigany przez żandarmerię wojskową. Jednak zupełnie inne „niepisane” zasady panowały na linii frontu. W okopach przymykano oko na ten występek. Pilnowano jedynie, żeby żołnierze nie wlewali w siebie za dużo wódki. Niesyty zdarzało się to bardzo często. Niekiedy nawet połowa kompanii potrafiła być niezdolna do służby.
Alkohol od zawsze towarzyszył żołnierzom na wojnie, Polacy są tu wyjątkiem, wiemy jak pili na froncie
Jeszcze w służbie u zaborcy, większość naszych późniejszych żołnierzy otrzymywała alkohol jako część racji żywieniowych. U Austriaków było to pół litra wina dziennie. Regulamin zezwalał wymienić je na trzy czwarte litra piwa lub na sto mililitrów wódki. W późniejszych czasach przyzwyczajeni do alkoholu żołnierze nadal pili na umór. Robiono to głównie z nudów. Pili zarówno szeregowi, jak i oficerowie. Ci drudzy mając większy żołd mogli zaszaleć, imprezy przeciągały się nieraz do samego rana.
„Zdarzyło się, że z restauracji przedstawiono Dow. Gł. kwity z pieczęcią i podpisem poszczególnych dowódców, wystawione na jedzenie, a nawet na wino. Zwracam uwagę, że oficerowie, otrzymując dodatek na utrzymanie, są zobowiązani sami je sobie płacić gotówką; wystawianie kwitów w tych wypadkach jest niedozwolone i będzie karane.„
Na linii frontu pito głównie dla odwagi, żeby pokonać strach przed śmiercią, która mogła nadejść w każdej chwili, ale też dla rozrywki. Pito także do posiłków, jednak tutaj istniały diametralne różnice. Niektóre jednostki były lepiej zaopatrzone. Uprzywilejowane były te na które oko miał wódz naczelny. Wódka była taką codziennością, że nieraz wręczona ją także w nagrodę.
„Na Nowym Świecie sypnął się na żołnierzy grad kwiatów i papierosów. Gdy dojeżdżali do Krakowskiego Przedmieścia zaczęto rozdawać butelki z wódką. To jest ważne, prawdziwy polski bal, tylko bigosu brakuje! Przed kościołem Świętego Krzyża część żołnierzy zapomniała zdjąć czapki, bo przyłożywszy do ust butelki, smaliła wódkę.”
Źródło: Ciekawostki Historyczne
Polecamy także:
Robert Lewandowski „pobił” legendę Bayernu. Niesamowity wyczyn Polaka
„Szczepienie może okazać się przepustką w wiele miejsc”. Opinia lekarza
Agnieszka Woźniak-Starak oburzona zachowaniem protestujących rolników. Wstrząsające zdjęcie