Dynamiczny społeczny rozwój, wraz z rozwojem nowoczesnych technologii oraz rosnącej mobilności ludzi na świecie zwiększa zapotrzebowanie na wiedzę. Educationon- demand (kształcenie na żądanie) wymusza stworzenie kształcenia pozbawionego ograniczeń czasowych oraz lokalizacyjnych, na rzecz kształcenia w każdym miejscu, o każdej porze za pomocą internetu z wykorzystaniem komputera lub telefonu komórkowego. Czy zatem idea kształcenia na odległość jest pojęciem nowym?
Zdalne nauczanie sięga jeszcze czasów przed rozwojem technologii komputerowych, kiedy to nauka na odległość przybierała formy zgoła inne od tych znanych dzisiaj. Komunikacja z nauczycielem za pomocą radia z powodzeniem od lat stosowana była np. w Australii czy Kanadzie. W Polsce formy komunikacji na odległość przybierały formę listu tradycyjnego na lekcjach języków obcych, kiedy to korespondowanie z tzw. penfriends, „zdalnie” wzbogacało proces nabywania kompetencji językowych, a także kulturowych na lekcjach tradycyjnych. Z biegiem czasu, równolegle do rozwoju technologii komputerowych rozwijany był pomysł nauki metodą hybrydową (blended learning), który nadal opierał się na spotkaniach na żywo z nauczycielem/ lektorem, ale jednocześnie zwiększał pracę samodzielną uczniów. Przy braku infrastruktury sieciowej, w drugiej połowie lat 90-tych uczniowie mogli korzystać z dołączanych do podręczników (głównie językowych) płyt CD-ROM, wykonując dodatkową porcję ćwiczeń, lub nawet oglądając materiały filmowe. Był to moment, który z dzisiejszej perspektywy zapoczątkował wykorzystanie technologii komputerowej w procesie kształcenia na odległość.
Pojawienie się internetu, oraz stopniowa poprawa infrastruktury sieciowej, sprzyjały wprowadzeniu nauki zdalnej w coraz szerszym stopniu, już nie jako „dodatek” do lekcji tradycyjnych, ale realną ich część, gdzie treść przyswajana za pomocą komunikatorów internetowych oraz poczty elektronicznej przedstawiana była jako interesująca alternatywa dla tradycyjnych spotkań z nauczycielem live, szczególnie w przypadku pozalekcyjnych zajęć (np. językowych) czy szkoleń w firmach, nierzadko oddalonych o kilkanaście kilometrów i ograniczonych wielkością sali. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, iż nauka on-line, np. za pomocą komunikatora Skype, długo wzbudzała niepewność i pomimo swoich niezaprzeczalnych zalet (natury organizacyjnej jak i ekonomicznej), była uważana za gorszą, ustępując często sprawdzonej, tradycyjnej formie zajęć. Nie zmieniały tego również przykłady krajów takich jak Finlandia, Islandia czy wspominana już Australia, gdzie nauka na odległość od lat stanowiła jedyny sposób poszerzania wiedzy bez konieczności przemierzania kilkudziesięciu, a nawet setek kilometrów na spotkanie z nauczycielem w budynku szkoły.
Rozwój technologii mobilnych, ogólny dostęp do szerokopasmowego internetu oraz dynamicznie postępujący proces globalizacji wraz z możliwością swobodnego przemieszczania się sprzyjał rozwoju zdalnych form nauki w XXI wieku. W kontekście języków obcych, stało się to wręcz niezbędne i konieczne ze względu na zmieniające się potrzeby społeczeństwa (…) jak i jasno sprecyzowanych w tamtym czasie idei w Unii Europejskiej, o poszanowaniu różnorodności językowej oraz kulturowej, koniecznością uczenia się przez całe życie (lifelong learning) oraz rozwojem e-learningu (E.Gajek, Nauka języków obcych online, 2004). Powstają platformy e-learningowe, takie jak Moodle (2002), które mają ułatwiać naukę zdalną, jednocześnie znacznie przyczyniając się do jej upowszechniania. Druga dekada XXI wieku to już rozwój aplikacji mobilnych ułatwiających naukę języków obcych (DuoLingo, 2011) oraz zaawansowanych kursów online MOOC (ang: Massive open online courses, 2012), które na dobre wchodzą do oferty uczelni na całym świecie (np. Harvard). Pojawienie się usługi Google Classroom (2014) przeznaczonej do użytku szkolnego, dodatkowo usprawniła kontakt pomiędzy uczniami-nauczycielami-rodzicami przenosząc aktywności znane z tradycyjnych form nauki, takich jak zadania, testy czy wystawianie ocen w przestrzeń internetową.
Prężny rozwój wspominanych narzędzi internetowych oraz mobilnych nadal jednak wzbudzał pewnego rodzaju nieufność, a zarzuty o braku kontroli nad procesem przyswajania wiedzy przez ucznia w sposób zdalny skutecznie hamowały proces wprowadzenia platform e-learningowych na dobre do szkół w wielu krajach, także w Polsce. Szkoły podstawowe, gimnazja oraz szkoły ponadgimnazjalne rzadko łączyły treści przekazywane w formie tradycyjnej z materiałem dostępnym na platformach e-learningowych lub edukacyjnych. Było to podyktowane ograniczeniami charakterystycznymi dla tej formy nauki (chociażby stricte natury technicznej, tj. dostęp do internetu oraz konieczność posiadania odpowiedniego sprzętu). Jednakże, pomimo wspomnianych wad, oraz pod wpływem zmian wprowadzanych na przestrzeni lat do programów nauczania przez Ministerstwo Edukacji oraz Szkolnictwa Wyższego w Polsce, umożliwiających wprowadzenie metod i technik kształcenia na odległość, dodatkowo wspomaganych unijnym finansowaniem, rozwój e-edukacji nie zatrzymał się i wzbudzał coraz większe zainteresowanie (J.Rosak-Szyrocka, E-learning w szkole wyższej w aspekcie logistyki).
Badania wskazują, iż w 2009 roku 45% polskich publicznych uczelni wyższych wykorzystywało już e-learning (J.Rosak-Szyrocka, E-learning w szkole wyższej w aspekcie logistyki). Co więcej, w tym samym czasie na świecie kursy e-learningowe również cechują się rosnącą popularności, czego wyrazem są tzw. mega-uniwersytety, które za pośrednictwem kursów e-learningowych już wtedy aktywizowały 100 000 osób w takich krajach jak Chiny, Indie, Francja czy Wielka Brytania (J.Rosak-Szyrocka, E-learning w szkole wyższej w aspekcie logistyki). Warto jednak dodać, iż pomimo rosnącego zainteresowania, nie wzbudzały one wtedy oczekiwanego entuzjazmu zarówno wśród studentów jak i nauczycieli akademickich. Można domniemywać, iż było to spowodowane nieodpowiednim przygotowalnim kursów e-learningowych, a także charakterem niektórych zajęć (z obszaru medycyny czy technologii), który uniemożliwiał (i nadal uniemożliwia) odpowiednie przekazanie wiedzy studentom na odległość, pozbawiając ich w ten sposób praktycznego aspektu wiedzy.
Przełomowym okresem dla rozwoju e-edukacji, a raczej dla jej szerszego zastosowania zarówno do nauki uczniów, studentów, a także pracowników firm, okazał się rok 2020 wraz z ograniczeniami powstałymi w skutek pandemii COVID-19. E-learning przestał być wyborem, do którego należało przekonywać. Stał się jedyną alternatywą, która umożliwiała (i nadal umożliwia) utrzymanie ciągłości kształcenia, niejednokrotnie wymuszając ekspresowe zwiększanie kompetencji uczestników z zakresu obsługi komputera, a także wybranej platformy e-learningowej. Czas pokaże, czy pandemia przyśpieszyła to co było nieuchronne, tj. znaczne zwiększenie udziału treści e-learningowych w tradycyjnych formach kształcenia, czy, wręcz przeciwnie, umocni przekonanie, iż tradycyjna forma nauki jest najbardziej efektywna, a treści e-learningowe mogą co najwyżej stanowić element dodatkowy. Szacuję się, iż rynek e-learningu na świecie zarówno w edukacji jak i w przestrzeni biznesowej (szkolenia, konferencje) w 2020 roku wyceniony został 200 mld dolarów, a przewidywany wzrost w kolejnych sześciu latach, do roku 2026, ma wynieść 8% (P.Wadhwani, S.Gankar, Report on e-learning market size). Biorąc pod uwagę trendy ogólnoświatowe oraz doświadczenia z zakresu tworzenia, prowadzenia oraz zarządzania kursami e-learnignowymi zdobyte przez wielu w okresie pandemii, trwały zwrot ku kształceniu na odległość w stopniu większym niż przed rokiem 2020 jest wysoce prawdopodobny.
dr Łukasz Mencner
Pracownik naukowo-dydaktyczny Akademii WSB