Skandal w warszawskim Ratuszu, władze wiedziały już od roku, że oczyszczalnia Czajka może w każdej chwili ulec awarii. Raport jasno stwierdzał, że kolektory podlegają nagłej degradacji, zdecydowano jednak, że trzeba go utajnić.
Czytaj też: Tragiczna sytuacja na granicy, Polacy utknęli
Historia oczyszczalni ścieków Czajka to już prawdziwa polska telenowela. Do awarii doszło już tam kilkukrotnie, jedną z najgłośniejszych była ta podczas kampanii prezydenckiej, w której brał udział obecny włodarz stolicy Rafał Trzaskowski. Wtedy to Czajka znalazła się na ustach niemal wszystkich, zostawiając nieciekawy posmak. Pod koniec wakacji w 2019 roku doszło do rozszczelnienia dwóch rur, które transportują ścieki z lewobrzeżnej Warszawy właśnie do oczyszczalni ścieków Czajka. Naprawa uszkodzeń pochłonęła 39 milionów złotych, a kolejne 40 wydano na tymczasowy rurociąg przeciągnięty w poprzek Wisły. Miał on powstrzymać wyrzucanie nieczystości do rzeki.
Kolejna awaria zdarzyła się jeszcze jesienią. A trzecia miała mieć miejsce 22 grudnia, taką informację przekazały Wody Polskie, jednak zaprzeczył im MPWiK. Teraz okazuje się jednak, że w Ratuszu doskonale wiedziano o możliwości kolejnej awarii. Gdyż na to jasno wskazywał raport, który urzędnicy otrzymali już rok temu. Został on jednak decyzją władz miejskich utajniony. Wynika z niego, że już dwa lata temu MPWiK zauważyło, że coś niedobrego dzieje się z miejskimi rurociągami. Zlecono wiec ekspertyzę w Centrum Analiz Geo i Hydrotechnicznych Politechniki Warszawskiej. W lipcu 2018 roku spółka, a także miejscy urzędnicy, dostali do ręki dokument. Jasno wskazywał, że ryzyko awarii jest bardzo wysokie.
Skandal w warszawskim Ratuszu, władze wiedziały, że oczyszczalnia Czajka może ulec awarii
Specjaliści stwierdzili, że miejskie kolektory podlegają bardzo szybkiej degradacji i niezwłocznie należy podjąć działania naprawcze. Żywotność rurociągów oszacowano na 15-17 lat. Tymczasem urzędnicy miasta, spółki wodociągowej i producent utrzymywali, że trwałość materiału to minimum 50 lat. Z dokładnie tych samych materiału, co kolektory zbudowano również wadliwy rurociąg pod Wisłą. Jakby tego było mało, to zbadany materiał, tworzywo sztuczne z domieszką włókna szklanego- GRP nadal jest używane w kolejnych budowach rurociągów w stolicy.
„Zachodzące procesy hydrolizy prowadzą po około 15-17 latach do wytwarzania się obok kwasów również innych substancji, w tym glikolu, który ma działanie agresywne w stosunku do uszczelek gumowych, stosowanych w połączeniach poszczególnych sekcji kolektora, jest to zatem pewna granica możliwości bezpiecznej eksploatacji kolektorów. Niepokojącym zjawiskiem jest degradacja warstwy wyścielającej kolektory z GRP, pojawiająca się w stosunkowo krótkim czasie – w kolektorze Burakowskim BIS po niecałych 24 miesiącach eksploatacji”
– napisano w raporcie.
Informacje o tej ekspertyzie mogą okazać się ważne nie tylko dla Warszawy. Jak się okazuje z tego samego materiału od lat korzystają, w swoich inwestycjach kanalizacyjnych, także inne miasta w kraju.
„O tej ekspertyzie dużo mówiło się w branży. Była kosztowna, jej przygotowanie zajęło ponad rok. Te zjawiska występują też w innych miastach. Toczyły się już nieformalne rozmowy na ten temat, że jak Warszawa ujawni ekspertyzę, będzie to cenny materiał dla inwestorów w innych miastach. Ich nie stać na tak drogą ekspertyzę. To nie jest problem, który dotyczy kilku kolektorów w Warszawie. To jest problem materiału wykorzystywanego od 20 lat w całej Polsce”
– stwierdził specjalista z branży.
Źródło: Wirtualna Polska
Polecamy także:
Agnieszka Holland u Olejnik zaatakowała Kościół i rząd. Mocne słowa
Pracuje w laboratorium w Wuhan. Przerwała milczenie. Co na to WHO?
Scheuring-Wielgus ostro skomentowała próbę uchylenia immunitetu