II wojna światowa: Anioł Śmierci z Auschwitz, Josef Mengele, uciekł z obozu chwilę przed wkroczeniem wojsk czerwonoarmistów. Co się z nim działo późnej?
Czytaj też: Agnieszka Chylińska ostrzega wszystkich i pokazuje zdjęcie. Wstrząsające i obrzydliwe!
Samo wymienienie jego nazwiska przyprawia o ciarki na plecach, Josef Mengele, Anioł Śmierci z obozu koncentracyjnego w Auschwitz, to jeden z największych zbrodniarzy wojennych II wojny światowej. Jego pseudonaukowe eksperymenty na więźniach spowodowały śmierć niezliczonej ilości ofiar. Mroczny lekarz uciekł z obozu na dziesięć dni przed wkroczeniem na jego teren Armii Czerwonej. Przez cztery lata pod zmiennym nazwiskiem ukrywał się na terenie Niemiec. Następnie zbiegł do Ameryki Południowej. Mieszkał między innymi w Argentynie, Paragwaju, a także Boliwii.
Mimo wielu prób nigdy nie udało się go złapać i osądzić. Jeden z największych zbrodniarzy wojennych w historii ludzkości nie został ukarany. mimo że nagroda za jego schwytanie wynosiła aż 10 milionów marek. Zmarł dopiero w 1979 roku w Brazylii, podczas kąpieli w ocenia dostał nagłego udaru mózgu.
II wojna światowa: Anioł Śmierci z Auschwitz, Josef Mengele, jakie były jego losy po wojnie?
Jak wyznał, w rozmowie ze swoim synem Rolfem, nigdy nie żałował swoich czynów. Uważał także, że nie ponosi winy za śmierć ofiar jego krwawych eksperymentów, gdyż to nie on odpowiadał za zbudowanie obozu koncentracyjnego w Auschwitz.
Anioł Śmierci z Auschwitz dożył starości w Ameryce Południowej
Rodzina Josefa Mengelego otrzymywała jego śmierć w tajemnicy rzez pięć lat, dopiero w 1985 roku niemieccy śledczy odnaleźli grób nigdy nieukaranego hitlerowskiego zbrodniarza w Embu niedaleko Sao Paulo w Brazylii. Nikomu z szerokiej siatki pomagających Mengelemu ludzi nigdy nie postawiono zarzutów i nikogo nie ukarano.
Źródło: Interia
Polecamy także:
Tak wygląda grób Kory. Odwiedzający doznali szoku
Oliwia Bieniuk przerwała milczenie. Te słowa o matce i ojcu zszokowały widzów
Magda Gessler przeżyła śmierć dziecka. Wstrząsające wyznanie i ostry komentarz do protestów