Gypsy Rose Blanchard zabiła matkę po latach wymuszonych przez nią badań, operacji i terapii, dziewczyna wyznała, że dopiero wtedy poczuła się wolna. Sąd uznał matkobójczynię za ofiarę, a nie za kata. Powodem był fakt, że w rzeczywistości była zdrowa, a przez lata matka wywoływała u niej przeróżne choroby.
Czytaj też: Jackowski nie ma wątpliwości. To się zacznie w poniedziałek
Większość swojego życia Gypsy Rose spędziła w szpitalach, gdy miała osiem lat jej matka obwieściła wszystkim, że córka jest poważnie chora. Według Dee Dee Blanchard jej dziecko było chore na białaczkę, epilepsję, zanik mięśni, a także niepełnosprawność intelektualną. Dziewczynka nie miała włosów, zębów, jeździła na wózku, karmiono ją sondą, a z ust ciekła jej ślina. Nikt z otoczenia nie podejrzewał, że tak naprawdę jest całkowicie zdrowa. Jak się okazuje Dee Dee była chora psychicznie, cierpiała na zastępczy zespół Munchausena. Osoby, które maja tę przypadłość wymyślają choroby, żeby zyskać współczucie i pomoc otoczenia. Dlatego często okaleczają siebie, bądź dzieci.
Gypsy Rose Blanchard zabiła matkę po latach męczarni
Dee Dee przez lata wywoływała u córki choroby poprzez podawanie jej różnych leków. Był to powód wypadnięcia włosów i zębów. Dziewczynka była też przeraźliwie chuda. Lekarze badający Gypsy Rose nie wykryli nieprawidłowości, gdyż matka często się przeprowadzała, zmieniała nazwisko oraz specjalistów. Dziewczyna przez długi czas nie podejrzewała Dee Dee, uważała mamę za anioła, który nad nią czuwa. To samo myślała rodzina i sąsiedzi. Według ich spostrzeżeń poświęciła swoją karierę, żeby opiekować się chorą córką. Dee Dee utrzymywała siebie i dziecko z zasiłku, który wypłacało jej państwo. Był on wysoki ze względu na niepełnosprawność Gypsy Rose. Także wiele organizacji charytatywnych dało się oszukać i zbierało datki na pomoc dziewczynce.
Matka zaczęła tracić nad Gypsy Rose kontrolę, gdy ta weszła w okres dojrzewania. Nastolatka chciała wieść normalne życie, mieć przyjaciół, chłopaka, wychodzić z domu. Dee Dee tłumiła w zarodku wszystkie takie przejawy. Przywiązywała dziewczynę do łóżka, biła i podawała narkotyki, żeby odurzyć. Jednak bez wiedzy matki nastolatka założyła konto na portalu randkowym i zaczęła rozmawiać z Nicholasem Godejohnem. Gdy Dee Dee dowiedziała się o tym, zabroniła jakichkolwiek kontaktów z mężczyzną. Para doszła do wniosku, że jednym wyjściem z sytuacji będzie morderstwo.
To Nicholas zadawał ciosy nożem, jednak Gypsy Rose przyznała, w czasie przesłuchań, że od dawna planowała zabójstwo matki. W 2015 roku przyjęła propozycję prokuratury i odbywa teraz karę 10 lat pozbawienia wolności. Nicholas odsiaduje dożywocie. 29-letnia dzisiaj dziewczyna przyznała, że dopiero po zabójstwie matki poczuła wolność i mimo, że siedzi w więzieniu to żyje normalniej, niż gdy „opiekowała” się nią Dee Dee.
„Kiedy mieszkałam z mamą, nie mogłam chodzić, jeść, bawić się na zewnątrz i mieć przyjaciół. Teraz wreszcie żyję jak normalna kobieta”
– wyznała w jednym z wywiadów Gypsy Rose.
Rodzina Dee Dee Blanchard, która otrzymała jej prochy postanowiła spuścić je w toalecie. Jak twierdzi jej matka i ojczym, tylko na tyle zasługiwała po tym co uczyniła Gypsy Rose.
Źródło: Fakt
Polecamy także:
Małgorzata Kożuchowska powiedziała co sądzi o protestujących. Nie wszystkim się spodoba
Intymne zdjęcie El Dursi w sieci. Jej fani mocno podzieleni bardzo odważnym zdjęciem