* * *
Przeciwko Unii opowiadają się przede wszystkim partie i organizacje narodowców odrzucających ideę integracji państw, których spotkania organizowane były m.in. w rosyjskim Petersburgu. Unia podzielona przywróconymi z powodu epidemii kontrolami granicznymi oraz kłótniami o pieniądze i praworządność przegrywa walkę o serca Europejczyków z rządzoną silną ręką i stanowczą Rosją. Widzą oni, że Bruksela nie radzi sobie z kryzysami, kraje nie wspierają się tylko wzajemnie zwalczają, a do tego po Brexicie kwestią czasu wydaje się dalszy rozpad: usunięcie Polski czy Węgier oraz wystąpienie Włoch, Grecji, a nawet Francji. Proces ten trwać może latami albo nastąpić nagle, zainicjowany jedną iskrą – np. wyprowadzeniem przez jedną dyktaturę wojsk na ulicę, załamaniem płynności finansowej z powodu koronawirusa albo jednym zabójstwem na kształt wydarzeń z Sarajewa z 1914 roku, w tym również przeprowadzonym pod fałszywą flagą.
Unia przestanie istnieć
Tak podzielona Unia przestanie istnieć, a chronione przez nią i NATO kraje bałtyckie czy Polska nie mogą liczyć na bezpieczeństwo, tak jak na nic zdały się gwarancje udzielone Ukrainie przez USA i Wielką Brytanię. Do tego wciąż dochodzi do zabójstw politycznych zlecanych z Kremla, żadne terytorium pod stopami nie gwarantuje bezpieczeństwa przed trucizną ani ołowiem. Zabójcy ze Wschodu eliminują wrogów Rosji w Niemczech i Wielkiej Brytanii, a także w państwach muzułmańskich czy na Ukrainie. Ledwie kilka dni temu ochroną policyjną objęty został burmistrz Pragi Zdenek Hrib, po tym jak do Czech przybyć miał rosyjski egzekutor ze zleceniem na jego głowę, tak jakby granic nie było. Bo dla nich faktycznie nie ma.
Doktryna dezintegracji i dezinformacji osiągnęła poziom mistrzowski. Jedyną opcją na ocalenie Europy przed wyniszczeniem ekonomicznym i społecznym, po którym operacja militarna nie będzie już konieczna, jest zmiana filozofii działania kontrwywiadów i polityki bezpieczeństwa. Konieczna jest też większa dojrzałość polityków, których obecnie bez trudu rozgrywają nawet „gangi kelnerów”. Zamiast jedności mamy manifestację pogardy do słabszych i obojętności. Dziś geopolitycznie jesteśmy w połowie lat 30-tych XX wieku, Reichstag już dawno się pali. Gdy obudzimy się 17 września 1939 roku, na zmiany będzie już za późno a połowę świata znów od reszty oddzieli żelazna kurtyna.
Kazimierz Turaliński