Koronawirus i cały czas rosnąca liczba zachorowań powoduje, że sytuacja epidemiologiczna w Polsce jest coraz gorsza, w ciągu dwóch tygodni zabraknie respiratorów i łóżek respiratorowych w szpitalach, informuje „Dziennik Gazeta Prawna”. Tak wynika z modelu matematycznego szacującego wydolność systemu służby zdrowia.
Czytaj też: Od dziś w Polsce obowiązują nowe obostrzenia. Musisz to wiedzieć
„Dziennik Gazeta Prawna” opublikował wyniki wyliczeń modelu matematycznego, który oszacował wydolność naszej służby zdrowia przy coraz większej ilości zachorowań na koronawirusa SARS-CoV-2. Według niego już za czternaście dni w Polsce zabraknie respiratorów i łóżek respiratorowych w szpitalach. W tym momencie nasz kraj dysponuje 1000 respiratorów przeznaczonych dla osób chorych na COVID-19. W obecnej chwili w użyciu jest połowa z nich.
Koronawirus: W ciągu dwóch tygodni w Polsce zabraknie respiratorów
„Różnice są widoczne w podziale na województwa. W niektórych może dojść do załamania szybciej, inne dysponują większymi rezerwami. Krytyczny punkt może zostać oddalony, jeśli rząd udostępni kolejne respiratory (ich maksymalna liczba to 11 tys.). Dyrektorzy szpitali przekonują jednak, że nie tylko o sprzęt chodzi. Problemem jest brak specjalistów do jego obsługi. Przede wszystkim pielęgniarek o specjalności anestezjologicznej. Ministerstwo Zdrowia chce wprowadzić szkolenia dla personelu pielęgniarskiego. Dyrektorzy są sceptyczni? Edukacja może trwać wiele miesięcy, pomoc jest potrzebna od dziś”
– napisano w Dzienniku.
Dalej Gazeta Prawna informuje o planach rządu Mateusza Morawieckiego odnośnie wprowadzenia kolejnych obostrzeń w związku ze stale pogorszającą się sytuacja epidemiologiczną i dużą ilością nowych zachorowań na koronawirusa w ostatnim czasie.
„Decyzje możemy poznać dziś. Będą dotyczyły wesel i innych tego typu imprez. Dojdzie albo do kolejnych ograniczeń do 30 osób w strefach czerwonych lub 50 w żółtych, albo nawet wprowadzenia całkowitego zakazu. Trwa debata o tym, czy zamykać szkoły. Przeciwne tym pomysłom jest MEN, przede wszystkim z uwagi na jakość edukacji. W grę wchodzi scenariusz stopniowego przechodzenia na naukę zdalną. Najpierw szkoły średnie, później uczniowie klas 4-8 w szkołach podstawowych, na końcu dzieci z nauczania początkowego”
– można dalej przeczytać w artykule.
Źródło: Interia
Polecamy także:
Po katastrofie przestali ich szukać. Przeżyli 72 dni, we wraku działy się przerażające rzeczy
Stan nadzwyczajny może wejść w Polsce w każdej chwili? „Taki wariant leży na stole”
Myśleli, że to asteroida. Ale do Ziemi zbliża się coś zupełnie innego…