Czwarta runda eliminacji do Ligi Europy wzbudziła w nas mieszane uczucia. Z jednej strony Lech Poznań już napisał piękną historię, po pięciu latach, znowu dostając się do grupy i w czwartkowe wieczory znów do naszych domów zawita Liga Europy, z drugiej strony Legia Warszawa zawiodła na całej linii. Jej mecz z Karabachem Agdam był zwieńczeniem europejskiej niemocy zespołu ze stolicy. Gdzie tkwi problem Legii? Dlaczego Lech mógł pokazać zupełnie inne oblicze w europejskich pucharach, niż dotychczas przyzwyczajały nas polskie drużyny?
Czytaj też: Trener Bayernu wypowiedział się o Lewandowskim. Niesamowite słowa
W czwartkowy wieczór najpierw byliśmy świadkami pisania kolejnego rozdziału pięknej historii polskiej piłki klubowej w Europie. Lech przeszedł, niełatwe przecież, eliminacje do Ligi Europy jak burza. Kończąc cztery mecze bilansem bramkowym 13-1. Wielu pewnie stwierdzi, że sytuacja z koronawirusem sprawiła, że miał do rozegrania z każdym przeciwnikiem tylko po jednym meczu i w normalnych warunkach sytuacja mogłaby się ułożyć zupełnie inaczej. Jednak tutaj należy przypomnieć, że takie same warunki mieli też przeciwnicy. Piękne wygrane po 3-0 z łotewską Valmierą i szwedzkim Hammarby IF, następnie miażdżące zwycięstwo z Apollonem Limasol, aż 5-0. To dawało nadzieję na dobry wynik z Charleroi. Udało się, jednak nie było łatwo. Lider ligi belgijskiej postawił twarde warunki, dodatkowo czerwona kartka Satki w ostatnim kwadransie nie ułatwiła zadania. Jednak Lech wydarł ten awans i może się teraz cieszyć z grupowych rozgrywek Ligi Europy. Podział na grupy znajdziesz tutaj.
Liga Europy: Lech Poznań już napisał piękną historię, z drugiej strony Legia Warszawa zawiodła na całej linii
Jakże inne nastroje panują obecnie w Warszawie. Legia już od początku eliminacji nie zachwycała stylem. W pierwszej rundzie eliminacyjnej Ligi Mistrzów wymęczyła zwycięstwo 1-0 z Linfield, aby w drugiej rundzie przegrać z niewiele lepszą Omanią Nikozja 0-2. Klub ze stolicy trafił następnie w trzeciej rundzie eliminacyjnej Ligi Europy na klub z Kosowa, Dritę. Był to też pierwszy mecz nowego trenera Czesława Michniewicza. Legia odniosła zwycięstwo 2-0. Ten wynik mógł trochę zamydlić oczy, jednak styl nie pozostawiał złudzeń. W Legii źle się dzieje. Mecz z Karabachem dopełnił tylko czarę goryczy (przegrana 0-3).
Jaka jest różnica między Lechem, a Legią?
Trener Żuraw wprowadził w Poznaniu swój styl gry. Lech gra ofensywnie, nie zapominając jednak o obronie. Tego nie potrafili dokonać kolejni trenerzy Legii, trzeba zaznaczyć, że w ciągu ostatnich trzech lat, było ich aż siedmiu. Tak się nie buduje stabilizacji. Czesław Michniewicz wydaje się być odpowiednim człowiekiem w odpowiednim miejscu, jednak w ciągu kilku dni nie da się zmienić mentalności zespołu, który gra słabo od początku sezonu.
Kolejną różnicą między klubami jest szkolenie młodzieży. Mimo, że Legia wypuściła na rynek wiele talentów, tylko niektórzy z nich są jej wychowankami. Większość przychodziła do stolicy jako ukształtowani piłkarze. Warszawa ma być dla nich jedynie trampoliną do kariery. Natomiast w Lechu trzon stanowią chłopcy w akademii, którzy Lokomotywę mają w sercu. Tego brakuje przy Łazienkowskiej, gdzieś po drodze zatraciło się legijne DNA. Piłkarze nie chcą już „oddawać życia” za L-kę na piersi. Przykładem zawodnika, który to DNA ma jest 40-letni Artur Boruc, który przez lata gry za granicą zawsze podkreślał, ze jego serce należy do Legii. Boruc był chyba jedynym zawodnikiem, który nie musi się wstydzić swojego występu z Karabachem.
Następny jest budżet klubu, nie można, w polskich realiach, opierać go na złudnych nadziejach grania w fazie grupowej europejskich pucharów. Wygórowane płace i rozbuchany budżet, powodują, że przez odpadnięcie z europejskich rozgrywek, w kasie Legii powstała olbrzymia dziura, którą trzeba będzie załatać. Rozwiązaniem, jakie proponuje właściciel, to sprzedaż najwartościowszych zawodników. Tak nie buduje się mocne klubu. W Legii nie widać pomysłu, nie widać wizji i nie widać przewidywania przyszłości. Całkiem inaczej sytuacja wygląda w Lechu każda sprzedaż zawodnika w ostatnich dwóch latach jest planowana z wyprzedzeniem i wcześniej na to miejsce sprowadzany jest zastępca. Dodatkowo w kolejce cały czas czekają kolejni młodzi i utalentowani zawodnicy z Akademii.
Lech pokazał drogę…
Lech pokazał w tym roku całej lidze jaka jest droga dla Polskich klubów, żeby cały czas się rozwijać. To szkolenie młodzieży, a także mądry skauting i zakupy, nie podyktowane wpływami agencji menadżerskich, albo znajomościom trenerów. Pierwsze objawy obrania takiej drogi widać już między innymi w Górniku Zabrze, Pogoni Szczecin, czy Zagłębiu Łubin. Teraz czas również na inne kluby, w tym i Legię.
Teraz łyżka miodu w beczce dziegciu, nie wszystko w zarządzaniu Legią jest złe. Należy zaznaczyć, że oddanie do użytku nowego centrum treningowego i akademii w przeciągu kilku następnych lat z pewnością przyniesie efekty. Jednak do tego czasu przy Łazienkowskiej musi dojść do prawdziwej rewolucji w myśleniu o funkcjonowaniu nowoczesnego klubu. Może chociaż raz trzeba wziąć przykład z tych „poznańskich pyr”.