Marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl chce odwołania ludzi Jarosława Gowina, a także Zbigniewa Ziobry z zarządu województwa, czy Solidarna Polska i Porozumienie wyjdą z koalicji i czeka nas rozłam? Ortyl złożył już formalny wniosek w tej sprawie.
Czytaj też: Andrzej Duda: „Padło wiele słów, które nigdy nie powinny były paść”
Władysław Ortyl, marszałek województwa podkarpackiego złożył formalny wniosek o odwołanie dwóch radnych powiązanych ze Zbigniewem Ziobrą, a także Jarosławem Gowinem, którzy zasiadają w zarządzie wojewódzkim. Chodzi o radną Solidarnej Polski, Annę Huk oraz radnego z Porozumienia, Stanisława Kruczka. Cały sejmik wojewódzki na podkarpaciu liczy 33 radnych z czego, aż 25 należy do Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego nawet jeżeli doszłoby do rozpadu koalicji to i tak PiS utrzyma większość w województwie. Radni Koalicji obywatelskiej mają jedynie 5 mandatów, a PSL-u 3.
Marszałek Władysław Ortyl uważa, że Solidarna Polska i Porozumienie nie powinny rządzić dalej województwem
„Bez Porozumienia i Solidarnej Polski PiS straci woj. podlaskie, woj. łódzkie, woj. świętokrzyskie i woj. śląskie. Zostanie im tylko Podkarpacie i Lubelszczyzna”
– zaznaczył anonimowo, w rozmowie z dziennikarzami Polsat News, jeden z polityków partii rządzącej.
Kryzys w koalicji rządzącej rozpoczął się od momentu głosowania nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt. Mimo iż zarządzono dyscyplinę, to aż 38 posłów Prawa i Sprawiedliwości zagłosowało przeciw ustawie. Tak samo uczynił cały klub poselski Solidarna Polska oraz dwóch posłów z Porozumienia. 15 innych parlamentarzystów z ugrupowania Jarosława Gowina wstrzymało się od głosu.
Czy czeka nas rozłam w koalicji rządzącej?
Jak poinformował media Ryszard Terlecki z PiS, prowadzone przez ostatnie tygodnie negocjacje w sprawie rekonstrukcji rządu załamały się nagle po głosowaniu nad nowelizacją ustawy o ochronie zwierząt. Dziennikarze zapytali Terleckiego, co musiałby zrobić Zbigniew Ziobro, żeby on i jego ugrupowanie wróciło do łask. Polityk PiS odpowiedział, że nie wie, ale wskazał jakie zarzuty padły pod adresem lidera Solidarnej Polski.
„Jeden to, że tak trudno było się dogadać i nasi koalicjanci wciąż zgłaszali nowe oczekiwania. Z każdym dniem pojawiały się nowe pola niezbędne do negocjacji, co było trochę irytujące. No i wczorajsze zachowanie”
– zaznaczył Terlecki.
Źródło: Interia